Ballada o pasztecie. Jak ze wszystkimi wcześniejszymi produktami spożywczymi, tak samo z pasztetem się obchodzę - nie kupuję go. Nigdy nie wiadomo co tam w nim siedzi. Długo pasztetu już nie jadłam, więc gdy naszła mnie ochota nadszedł też najwyższy czas, by go sobie zrobić! I dziś: odcinek pierwszy! Dla mięsożerców :)
Pasztet z indyka z suszoną żurawiną i tymiankiem.
Składniki:
1 kg golonki z indyka
ok. 35 dag wątróbek indyczych
2 cebule
5 ząbków czosnku
1 kajzerka
4 jajka
1/2 kubeczka jogurtu naturalnego
100 g suszonej żurawiny
1/2 pęczka świeżego tymianku
1 łyżeczka suszonego tymianku
1 łyżeczka mielonego imbiru
2 łyżeczki pieprzu
oliwa
Kajzerkę w międzyczasie namaczamy w bulionie z mięsa. Mięso, cebule, czosnek, tymianek (co nam się uda wyłowić ;)) i kajzerkę mielimy dwukrotnie maszynką do mięsa.
Następnie doprawiamy zmielone mięso suszonym tymiankiem, mielonym imbirem i pieprzem. Do mięsa wciskamy 2 ząbki czosnku, dodajemy 4 jaja i pół kubeczka jogurtu naturalnego. Tak doprawioną masę mieszamy rączkami do uzyskania jednolitej konsystencji. Na koniec dodajemy suszoną żurawinę. I mieszamy znów.
Wszystko przekładamy do formy wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą. Pieczemy godzinę w piekarniku rozgrzanym do temperatury 200 st. C.
I znów - SMACZNEGO! :)
C.D.N.
A dla niecierpliwych - podpowiedź odcinka drugiego: nie-myśliwy będzie szczęśliwy :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz